W meczu 12. kolejki Jastrzębski Węgiel pokonał u siebie GKS Katowice 3:1.
Jastrzębski Węgiel wszedł w sobotnie spotkanie w bardzo dobrym stylu. Już przy stanie 4:1 trener GKS-u Katowice poprosił o czas dla swojej ekipy. Duża w tym zasługa świetnie serwującego Grzegorza Kosoka. Goście mieli problem z wstrzeleniem się w boisko, jak również popełniali proste błędy (6:3). Nasi rywale nieco podgonili wynik przy zagrywce Rafała Sobańskiego (8:7). Po asie serwisowym Macieja Fijałka katowiczanie wyrównali stan seta po 10, a następnie wskutek kolejnej punktowej zagrywki rozgrywającego GKS-u objęli powadzenie 11:10. W kolejnym fragmencie partii świetnymi akcjami w obronie popisał się Salvador Hidalgo Oliva, ale niestety nie przekładało się to na zdobycze punktowe jastrzębian. Największym atutem gości bez wątpienia była zagrywka. Przy stanie 13:16 to trener Mark Lebedew wziął przerwę na żądanie. Rozpędzona ekipa z Katowic pewnie kontrolowała wcześniej zbudowaną przewagę. Wkrótce szkoleniowiec JW raz jeszcze musiał uciekać się do przerwy na żądanie, bo katowiczanie mieli już cztery „oczka” w zapasie (20:16). Gra naszego zespołu rozsypała się zupełnie. Po asie serwisowym Gonzalo Quirogi goście zyskali pierwsze setbole przy prowadzeniu 24:17. Dwa razy zdołaliśmy się obronić, ale za trzecim razem Butryn zmieścił się atakiem w boisku (19:25).
GALERIA ZDJĘĆ (FOT. ARKADIUSZ KOGUT).
Początkowy fragment drugiej partii to ponowne próby kąsania przez katowiczan naszej ekipy zagrywką, ale na nasze szczęście goście nie byli już tak zabójczo skuteczni w tym elemencie, jak w premierowej odsłonie. Wprawdzie po asie serwisowym Karola Butryna byli jeszcze z przodu, jeśli chodzi o wynik (7:6), ale później nasi siatkarze wzięli sprawy w swoje ręce. Dobra dyspozycja Macieja Muzaja w ataku w połączeniu ze skutecznością Olivy w polu serwisowym złożyły się na rezultat 15:9 dla Pomarańczowych. Dobrze dysponowani tego dnia katowiczanie nie zamierzali jednak odpuszczać i przy serwisie Gonzalo Quirogi zmniejszyli straty do trzech punktów (17:14). Przy stanie 20:16 na placu gry pojawił się drugi z braci Quirogów, nasz zawodnik Rodrigo. Pomarańczowi w dalszym ciągu utrzymywali dobry rytm gry (nie zawodzili w ofensywie Oliva i Muzaj) i za sprawą udanego ataku Jasona De Rocco zamknęli drugą partię na swoją korzyść (25:20).
Po 10-minutowej przerwie oba zespoły wyszły na plac gry nastawione na mocną wymianę ciosów. Od stanu 5:5 Pomarańczowi odskoczyli na dwa „oczka”, a chwilę potem mieli już trzypunktowy zapas (9:6). Katowiczanie nie tracili jednak rezonu i doprowadzili do wyrównania po 10. Na szczęście nasz zespół zachował spokój, był pewny w kontrataku, w efekcie czego znów wyszedł na prowadzenie (15:13). Po asie serwisowym Lukasa Kampy zyskaliśmy trzypunktową przewagę (16:13). Niestety, podobnie jak we wcześniejszym fragmencie seta znowu pozwoliliśmy przeciwnikom zminimalizować straty (16:15). Co jednak ważne, na asa serwisowego Butryna odpowiedzieliśmy w najlepszy z możliwych sposobów. Najpierw Oliva w niewiarygodny sposób zwieńczył kontratak, a następnie efektownie zatrzymał blokiem Butryna (19:15). Mark Lebedew wpuścił na plac gry kilku zmienników. Rodrigo Quiroga „przytrzymał” przyjęcie, dzięki czemu nasi skrzydłowi mogli robić to, co do nich należało (22:18). Dwie znakomite obrony Wojciecha Sobali, a na koniec as serwisowy tego środkowego JW rozstrzygnęły patię w stosunku 25:19 dla JW.
Czwartego seta nasza drużyna zaczęła w imponującym stylu (3:0). Katowicki zespół szybko się jednak otrząsnął (3:3). Później jednak sprawy w swoje ręce wziął Oliva, który albo punktował serwisem, albo odpalał takie „rakiety”, że piłka wracała na naszą stronę. W jednym ustawieniu Pomarańczowi zdobyli siedem punktów! (11:4). Kiedy rywale przerwali naszą serię, publiczność w podzięce zaczęła skandować na cześć autora „show”: „Oliva, Oliva, Oliva”. Trener Piotr Gruszka sięgnął w tym secie po zmiany, ale Jastrzębski Węgiel był już wówczas mocno rozpędzony. Dystans punktowy na korzyść naszej drużyny został wprawdzie nieco uszczuplony (16:13), ale nasza drużyna na szczęście zachowała „zimną krew”. Osobne brawa należą się świetnie dysponowanemu w obronie Jakubowi Popiwczakowi, który podbijał wiele piłek, dając kolegom z zespołu okazję do kontry. W najważniejszym momencie seta rozgrywający GKS-u Marcin Komenda dotknął siatki, a to oznaczało pierwsze meczbole dla JW (24:21). Raz gości wyszli z opresji, ale wobec ataku De Rocco byli bezradni.
MVP: Salvador Hidalgo Oliva.
Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 3:1 (19:25, 25:20, 25:19, 25:22)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kampa, Kosok, Sobala, Hidalgo Oliva, De Rocco, Popiwczak (libero) oraz Ernastowicz, Lushtaku, R. Quiroga, Strzeżek, Boruch, Turski.
GKS Katowice: Butryn, Fijałek, Kohut, Krulicki, Sobański, G. Quiroga, Mariański (libero) oraz Pietraszko, Witczak, Komenda, Kapelus.