W wielkim finale Pucharu Polski ZAKSA wygrała z naszym zespołem 3:1 i to ona sięgnęła po pucharowe trofeum.
Pierwszy punkt w finałowym starciu należał do naszej drużyny, po tym jak Dawid Konarski przedarł się z atakiem przez ręce kędzierzyńskich blokujących. Do stanu po 4 na boisku trwała walka cios za cios. Później jednak Konarski raz jeszcze obił ręce blokujących ZAKSY, a następnie dołożył asa. Pomarańczowi dobrze weszli w to spotkanie, systematycznie powiększając przewagę. Błąd Aleksandra Śliwki w ofensywie oznaczał rezultat 10:6 dla JW i pierwszą przerwę na żądanie ZAKSY. Po pauzie wicemistrzowie Polski ostro zabrali się do odrabiania strat, a spora w tym zasługa świetnie serwującego Mateusza Bieńka (10:9). Tym razem to nasz szkoleniowiec Roberto Santilli poprosił o czas dla swojej ekipy, po którym Julien Lyneel skutecznie zwieńczył atak. Za moment Lukas Kampa dołożył asa serwisowego i prowadziliśmy 12:9. Trzypunktowy zapas utrzymaliśmy do stanu 14:11, bo później kędzierzynianie znów zbliżyli się na różnicę jednego „oczka”. Po naszej stronie brylował Konarski, zaś u naszych rywali wyróżniał się Łukasz Wiśniewski oraz Rafał Szymura. Ten drugi też doprowadził do wyrównania w secie (17:17). Zaraz potem efektywną akcją popisał się Śliwka i wynik odwrócił się na korzyść kędzierzynian. ZAKSA zaczęła prezentować to, co potrafi najlepiej, czyli twardą grę w obronie i skuteczną kontrę (18:21). Na placu gry błyszczał Śliwka (18:22, 19:23). Premierową partię zakończył asem Tomasz Kalembka, który właśnie w tym celu wszedł na zagrywkę…
GALERIA ZDJĘĆ (FOT. MAGDALENA KOWOLIK, ARKADIUSZ KOGUT).
Od asa serwisowego, tyle że autorstwa Śliwki rozpoczął się także drugi set. Za moment ZAKSA dołożyła punktowy blok i udany atak Szymury, a to oznaczało rezultat 3:0. Wkrótce potem Bieniek dorzucił kolejny blok i przewaga kędzierzynian wzrosła do czterech „oczek” (5:1). Przerwa na żądanie trenera Santilliego niestety nie pomogła. Wicemistrzowie kraju szli jak burza, a my nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Przy wyniku 7:1 na placu gry pojawił się Wojciech Ferens, który zastąpił Fromma. Chwilę później Kampę zmienił Nikodem Wolański. Pomarańczowi próbowali ustabilizować swoją grę, ale przychodziło im to z wielkim trudem. Klasą dla siebie był Benjamin Toniutti, który sprytnymi kiwnięciami raz po raz oszukiwał na siatce naszych blokujących. Na bardzo wysokim poziomie funkcjonował też blok ZAKSY (5:14). To był po prostu koncert gry naszych rywali. Nasz zespół natomiast znalazł się w poważnym dołku. Na dystansie seta na boisku powrócił Kampa, ale rozpędzona ZAKSA pewnie dokończyła jednostronną partię i wygrała ją 25:13.
Trzecia część meczu rozpoczęła się od udanej akcji blok-out w wykonaniu Ferensa. Nasz nowy nabytek pokazał się z dobrej strony także w kilku kolejnych akcjach. Efektywny blok na Szymurze oznaczał prowadzenie JW 5:3, ale ZAKSA szybko zniwelowała stratę. Siatkarska bitwa cios za cios trwała do stanu po 8. Potem skuteczną akcją z szóstej strefy popisał się świetnie dysponowany Ferens, a następnie kolejny kontratak pewnie zwieńczył Kosok i odskoczyliśmy na dwa punkty (10:8). Po czasie wziętym przez trenera Andreę Gardiniego ZAKSA wyrównała stan seta po 10. Dwa efektowne bloki Ferensa na Kaczmarku dały nam prowadzenie 13:11. Kędzierzynianie i tym razem nie dali się złamać (14:14), a niebawem – za sprawą Śliwki – znów byli na czele (16:15). Pomarańczowi odpowiedzieli skutecznym blokiem Lyneela właśnie na Śliwce (18:18). Wejście Fromma w pole serwisowe okazało się strzałem w dziesiątkę, bo Niemiec od razu posłał na stronę przeciwników asa serwisowego (20:19). Blok Konarskiego na Szymurze pozwolił nam zyskać dwupunktowy zapas (22:20). To także Ferens dał naszej ekipie pierwsze setbole (24:22). Niestety, ZAKSA dwukrotnie się wybroniła! Potem dostaliśmy jeszcze jedną szansę na skończenie partii, ale kędzierzynianie znów pozostali w grze. Za czwartym razem wreszcie przełamaliśmy kędzierzynian (27:25).
Początek czwartej partii to regularna walka na boisku, w której lepiej odnalazła się ekipa z Opolszczyzny. Przy stanie 6:3 trener Santilli musiał już reagować przerwą na żądanie. Niestety, po pauzie ZAKSA dołożyła punkt blokiem i zagrywką (8:3). Dzięki punktowemu serwisowi Ferensa mieliśmy wynik 11:7, ale w następnej akcji kędzierzyńska drużyna zrobiła przejście. Na większy rozpęd nie pozwalały ZAKSIE akcje skutecznego w tym fragmencie partii Dawida Konarskiego. Pomarańczowi walczyli na ile potrafili, ale to nasz utytułowany przeciwnik przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Dziękujemy naszej drużynie za dwa dni wspaniałych siatkarskich emocji we Wrocławiu, natomiast kibicom za znakomity doping. Teraz skupiamy się na lidze i najbliższym meczu z MKS Będzin – 3 lutego o godz. 17:30.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:20, 25:13, 25:27, 25:17)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek, Toniutti, Bieniek, Wiśniewski, Śliwka, Szymura, Zatorski (libero) oraz Kalembka, Koppers, Stępień
Jastrzębski Węgiel: Konarski, Kampa, Kosok, Hain, Lyneel, Fromm, Popiwczak (libero) oraz Ferens, Wolański, Bucki, Gunia