Orędownicy zmian w regulaminie rozgrywek na sezon 2017/2018 mogą być z siebie zadowoleni. Pewnie nie przypuszczali oni, że koncept ze skrojeniem rundy play off dla sześciu drużyn okaże się aż tak bardzo trafiony. Na jedną kolejkę przed finiszem rundy zasadniczej cztery zespoły mają taką samą liczbę punktów (54) i zachowują szansę na awans do ćwierćfinału mistrzostw Polski.
Na ten moment pewne jest, że ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz PGE Skra Bełchatów jako dwa najwyżej sklasyfikowane zespoły po sezonie zasadniczym mają „z automatu” zagwarantowane miejsce w półfinale mistrzostw Polski. Drugą pewną informacją jest ta, że Trefl Gdańsk zajął trzecią lokatę na koniec sezonu zasadniczego i czeka już na swojego rywala w batalii o półfinał. Natomiast ONICO Warszawa, Asseco Resovia Rzeszów, Indykpol AZS Olsztyn oraz nasz zespół stoczą ze sobą korespondencyjny bój o możliwości gry o medale.
Po piątkowej porażce w Szczecinie ze Stocznią 2:3 nasza drużyna postawiła się w bardzo trudnej sytuacji. Straciła bowiem przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami w bitwie o play off. Ekipy z Olsztyna i Rzeszowa solidarnie wygrały swoje mecze w 29. serii gier i po tej kolejce zrównały się punktami z Pomarańczowymi. Kłopot jest tylko taki, że mają one więcej zwycięstw od naszej drużyny (o jedno!), a przy równej liczbie punktów, to właśnie ten element decyduje o wyższym miejscu w tabeli. Dlatego obaj rywale przeskoczyli jastrzębian w ligowym rankingu, jednocześnie wypychając nasz zespół poza premiowaną awansem „szóstkę”. W minioną niedzielę do wyścigu o awans do play off niespodziewanie „włączyli się” się jeszcze warszawianie, który ulegli przed własną publicznością Cuprum Lubin 1:3.
Stołeczny zespół zagra w piątek na wyjeździe w derbach Mazowsza z Cerradem Czarnymi Radom (godz. 18:00, transmisja w Polsacie Sport), natomiast pozostała trójka drużyn zaangażowanych w walkę o ćwierćfinał PlusLigi podejmie swoich przeciwników w niedzielę o godzinie 14:45 we własnych obiektach. Olsztynianie zmierzą się z MKS-em Będzin, rzeszowianie ze Stocznią Szczecin, natomiast Jastrzębski Węgiel ze zdegradowanym już do pierwszej ligi DAFI Społem Kielce.
– Trochę śmieszy mnie to, jak ludzie analizujący aktualną sytuację w tabeli, odwołują się teraz tylko do ostatnich meczów, podczas gdy my mamy za sobą bardzo długi sezon! Nie jestem w stanie zliczyć, w ilu meczach prowadziliśmy i kończyły się one tie-breakami, i tak samo w ilu goniliśmy wynik, a znajdowały one swój finał w pięciu setach. Były punkty, które wyrywaliśmy przeciwnikom, ale też sporo z nich straciliśmy w prosty sposób. To tylko pokazuje, jak wysoki jest poziom tej ligi, jak bardzo wymagające są to rozgrywki – uważa Jason De Rocco, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Chociaż nasz zespół w ostatniej serii gier ma teoretycznie najłatwiejszego przeciwnika, to jest w najtrudniejszej sytuacji spośród drużyn z liczbą 54 punktów na koncie. Musi bowiem liczyć na potknięcia innych drużyn.
– Mamy przed sobą mecz, w którym trzeba wyjść, zagrać na najwyższym poziomie i wygrać go. Reszta nie zależy od nas. Zobaczymy, co jest nam pisane i jak zdecyduje los. Cokolwiek się wydarzy, będziemy musieli to zaakceptować. Zapraszam wszystkich do hali, potrzebujemy Waszego wsparcia. Mecz jest w niedzielę, o fajnej porze, być może uda nam się szybko wygrać 3:0 i będziemy wspólnie wyczekiwać na to, jak skończy się nasza walka o play off – mówi De Rocco.
Początek niedzielnego starcia o godzinie 14:45.