W trzecim, decydującym meczu o piąte miejsce w PlusLidze Jastrzębski Węgiel pokonał Asseco Resovię Rzeszów 3:1.
Pierwszy punkt w ostatnim spotkaniu sezonu zdobył nasz zespół, po tym jak gospodarze popełnili błąd dotknięcia siatki. Zaraz potem skuteczną akcją odpowiedział Barthelemy Chinenyeze. Początek niedzielnej konfrontacji miał wyrównany przebieg, ale jak tylko bohater sobotniego meczu Jakub Jarosz wszedł w pole serwisowe, zaczęliśmy mieć problemy (6:3). Na szczęście nasz zespół szybko się otrząsnął i zaczął odrabiać starty. As serwisowy Lukasa Kampy, a następnie skuteczny blok na Chinenyezem wyrównały stan seta po 8. Jeszcze przy stanie 10:9 prowadzili gospodarze, ale pomyłka Jarosza w polu serwisowym, a później efektywna kontra zwieńczona przez Grzegorza Kosoka odwróciły rezultat na naszą korzyść (11:10). Wkrótce znów na prowadzenie wyszli podopieczni trenera Andrzeja Kowala, ale jastrzębianie raz jeszcze zdołali zniwelować stratę i ponownie wyjść na czoło. Po raz kolejny zdecydowały o tym: pewna ręka Kosoka w ataku oraz punktowy blok Kampy (15:14). Błąd Dawida Dryi w połączeniu ze skończoną akcją przez Macieja Muzaja dały wynik 17:15 dla JW. W tym momencie trener Asseco Resovii wziął czas, po którym jego ekipa „doszła” punktowo jastrzębian. Przy stanie po 17 Ferdinando De Giorgi zdjął z boiska Salvadora Hidalgo Olivę i wprowadził w jego miejsce Jasona De Rocco. Od stanu 20:20 Kanadyjczyk najpierw popisał się efektywnym atakiem, a następnie zapunktował blokiem (22:20). Kolejny time-out dla szkoleniowca gospodarzy nie przyniósł zamierzonego efektu, bowiem po pauzie skutecznym atakiem popisał się nasz rozgrywający (23:20)! Niebawem jednak to „Fefe” musiał uciekać się do wzięcia przerwy na żądanie, bo rywale zbliżyli się na różnicę jednego punktu. Atak Muzaja po przerwie przyniósł nam pierwsze setbole w partii. Nasi przeciwnicy zdołali się raz wybronić, ale w kolejnej akcji wszelkie wątpliwości rozwiał nasz kapitan Kosok, skutecznie atakując ze środka (25:23).
Blok punktowy Dryi oznaczał pierwsze „oczko” w drugim secie. Wskutek błędów rzeszowian Pomarańczowi wyszli na prowadzenie (3:2), ale w kolejnej akcji nasz zespół (a konkretnie Muzaj) również nie ustrzegł się pomyłki. Z walki punkt za punkt gospodarze odskoczyli na dwa „oczka” (9:7), ale udana akcja naszego atakującego zmniejszyła nasz dystans do rywali do jednego punktu. Niestety, w kolejnym fragmencie meczu rzeszowska drużyna ograniczyła błędy własne, jej główne armaty, czyli Jarosz oraz Thibault Rossard odzyskały wigor w ofensywie, a efektem tego była trzypunktowa przewaga zespołu z Podkarpacia (11:8). Taki rezultat był równoznaczny z przerwą na żądanie opiekuna naszej ekipy. Po niej, Pomarańczowym w końcu udało się zrobić przejście. W dalszej części seta rzeszowianie byli w natarciu, a nasz zespół potrafił dojść rywali co najwyżej na różnicę jednego punktu. Sytuację tę odmienił dopiero as serwisowy Kosoka, który umożliwił jastrzębianom wyrównanie stanu partii (14:14). Potem jednak wydarzenia boiskowe znów przybrały scenariusz zbliżony do tego z kilku akcji wstecz. Rzeszowianie znów nadawali ton grze, a nasz zespół musiał gonić gospodarzy meczu i nie potrafił zniwelować straty. Zmieniło się to w momencie, kiedy na dobre przypomniał o sobie rywalom Muzaj. Nasz atakujący dwukrotnie okazał się dla nich nie do zatrzymania w ataku i z przewagi Resovii 21:19 nie zostało nic. Końcówka seta to znów wojna nerwów. Pomarańczowi zdołali obronić dwie piłki setowe (na 24:23 i 25:24), ale nie potrafili zatrzymać rozpędzonego w ataku Jochena Schoepsa, który dał Resovii wygraną w drugim secie.
Wejście Pomarańczowych w trzeciego seta po 10-minutowej przerwie było imponujące. Lukas Kampa najczęściej kierował piłki w naszych skrzydłowych, a trio: Quiroga, De Rocco oraz Muzaj pewnie wywiązywało się ze swych ofensywnych powinności (5:1). Rozgrywający gospodarzy również postawił na swoich przyjmujących: Aleksandra Śliwkę oraz Rossarda, a ci –podobni jak nasi chwilę wcześniej – czynili użytek z wyborów Michała Kędzierskiego (7:5). As serwisowy Kampy nieco ostudził zapał resoviaków (9:5). Jako się okazało, nasi przeciwnicy wytracili impet tylko na chwilę. Rzeszowską ekipę znów pociągnął za sobą doświadczony Schoeps i przewaga Pomarańczowych „wyparowała” (11:11). To musiało oznaczać przerwę na żądanie „Fefe” De Giorgiego. W dalszej części meczu to nasz zespół nacierał, ale rzeszowska drużyna nie pozwoliła mu się już tak rozpędzić, jak w pierwszym fragmencie tej partii. Różnica na korzyść Pomarańczowych wynosiła maksymalnie dwa punkty, jak po asie serwisowym Kosoka (15:13). Szybka odpowiedź Śliwki i na tablicy znów był remis (15:15). Niestety później role się odwróciły i to gospodarze wyszli na prowadzenie. Zawdzięczają to dobrej grze blokiem Chinenyeze’a (18:16) oraz Rossarda (21:18). Potem jednak coś się zacięło w grze rzeszowian. Nasi przeciwnicy zaczęli popełniać proste błędy, z czego skrzętnie skorzystali Pomarańczowi, doprowadzając do wyrównania po 21! Podobnie jak we wcześniejszych partiach znowu wszystko musiało rozstrzygać się na przewagi. Jako pierwsi szansę na skończenie seta zyskali gospodarze, ale Jastrzębski Węgiel wybronił się. Następnie to my mieliśmy trzy okazje, by wyjść na prowadzenie w meczu, ale Asseco Resovia pozostała w grze. Sztuka ta udała się Pomarańczowym za czwartym razem i największe brawa należą się Muzajowi, który zakończył seta asem serwisowym (29:27)!
Pierwszy fragment czwartego seta należał do wyraźnie podbudowanych wygraną w trzeciej odsłonie jastrzębian. Już przy stanie 4:1 trener Resovii wziął czas, ale jak się okazało – na próżno, bo w kolejnej akcji Muzaj dołożył piąte „oczko”. Później, inaczej niż na tym samym etapie poprzedniego seta, Jastrzębski Węgiel nadal dokładał kolejne punkty i trzymał przeciwnika na spory dystans (8:3). Niezłe zawody rozgrywał Quiroga, który błysnął w ataku oraz bloku. Trener Kowal dokonał podwójnej zmiany, ale nasza drużyna wciąż mocno naciskała (10:4). Także i Damian Boruch dołożył swoje blokiem. Przy stanie 11:4 dla JW zdjęty z boiska został również Śliwka (zastąpił go Dominik Depowski). Trzy punkty z rzędu Chinenyeze’a (dwa atakiem i jeden blokiem) nieco nadszarpnęły pewność siebie Pomarańczowych. Przerwa na żądanie „Fefe” okazała się w tym momencie zbawienna, nasz zespół wreszcie zrobił przejście (12:7). W późniejszej części seta utrzymywaliśmy czteropunktową różnicę na swoją korzyść (15:11, 16:12). Sporo krwi napsuł rywalom w tej części meczu Muzaj (20:15). Takiej przewagi nasz zespół nie wypuścił już z rąk i wygrywając czwartą partię i cały mecz, przypieczętował piąte miejsce w sezonie 2017/2018.
MVP: Lukas Kampa.
Na szersze podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, a teraz cieszmy się zwycięskim zamknięciem tegorocznych rozgrywek. Brawa za walkę co samego końca!
Stan rywalizacji o piąte miejsce (do dwóch wygranych): 2-1 dla Jastrzębskiego Węgla.
Asseco Resovia Rzeszów – Jastrzębski Węgiel 1:3 (23:25, 27:25, 27:29, 20:25)
Asseco Resovia Rzeszów: Jarosz, Tichacek, Chinenyeze, Dryja, Rossard, Śliwka, Masłowski (libero) oraz Kędzierski, Schoeps, Perłowski, Depowski
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kampa, Sobala, Kosok, Quiroga, Hidalgo Oliva, Popiwczak (libero) oraz De Rocco, Boruch, Ernastowicz, Strzeżek, Lushtaku