W hicie 7. kolejki PlusLigi Jastrzębski Węgiel pokonał Asseco Resovię Rzeszów 3:1 (25:17, 25:21, 23:25, 25:20).
Szlagierowe spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju rozpoczęło się od punktu dla gości, którzy w pierwszej akcji zastopowali naszego atakującego Macieja Muzaja. Dwa skuteczne kontrataki w wykonaniu wicemistrzów Polski przyniosły im prowadzenie 5:2. W tym momencie Mark Lebedew skorzystał po raz pierwszy z przerwy na żądanie. Po pauzie Scott Touzinski popisał się efektywną akcją z szóstej strefy. Od stanu 3:6 nasza drużyna doprowadziła do wyrównania po 6, a duża w tym zasługa świetnie serwującego Salvadora Olivy i naszych blokujących. Niebawem mieliśmy już dwa punkty w zapasie, bo Oliva dołożył asa. To z kolei oznaczało pierwszy czas dla zespołu gości. Pomyłka Piotra Nowakowskiego w ataku dała nam trzypunktową przewagę (12:9). Niestety, przy zagrywce Fabiana Drzyzgi i skutecznej kontrze Resovii, goście wyrównali stan seta po 13. Skuteczność w ofensywie Olivy pozwoliła naszej drużynie ponownie odskoczyć na dwa punkty (16:14). Kiedy do tego swoje dołożył Damian Boruch (najpierw atak, potem blok), Pomarańczowi zyskali trzypunktowe prowadzenie. Za moment było jeszcze lepiej, bo Marko Ivović pomylił się w ataku (19:15). Kolejny as Olivy zwiększył nasz stan posiadania do sześciu „oczek” (21:15). Błąd w zagrywce Frederica Wintersa oznaczał pierwszy setbol dla JW przy stanie 24:17. Nasza ekipa wykorzystała pierwszą z szans i po akcji fenomenalnego Olivy zakończyła seta na swoją korzyść (25:17).
Druga partia rozpoczęła się dla nas jak marzenie. Już przy stanie 4:1 trener Andrzej Kowal musiał uciec się do przerwy na żądanie. Po pauzie Boruch dołoży skuteczny blok. Przy stanie 6:1 Drzyzgę zastąpił Lukas Tichacek. Autowy atak Bartłomieja Lemańskiego zwiększył przewagę Pomarańczowych do sześciu punktów (7:1). Rzeszowianie przebudzili się, a swoją grę zaczęli odbudowywać dzięki zagrywce. Najpierw szkodę naszym przyjmującym czynił Piotr Nowakowski, a następnie czeski rozgrywający Tichacek (14:12). Na szczęście Pomarańczowi za sprawą Touzinsky’ego oraz Muzaja uspokoili sytuację (16:12). Rywale ponownie niebezpiecznie zbliżyli się punktowo przy serwisie Ivovicia, ale znów „na posterunku” był skuteczny Muzaj (19:16). Zepsuta przez Lemańskiego zagrywka oznaczała rezultat 23:20 dla JW. W kolejnej akcji nasz blok powstrzymał Schoepsa. Drugą partię zakończył efektywnym atakiem niesamowity Oliva.
Dziesięciominutowa przerwa lepiej podziałała na gości, którzy rozpoczęli seta od prowadzenia 4:1. Blok Borucha na Rossardzie był sygnałem do odrabiania strat. W kolejnej akcji Muzaj dołożył asa serwisowego i odtąd gra toczyła na styku. Cały czas jednak minimalnie z przodu byli rzeszowianie. Po skutecznej kontrze Rossarda wicemistrzowie Polski zyskali dwupunktowy zapas. I utrzymywali go do stanu 19:17. Wówczas w pole serwisowe powędrował Oliva i strata JW. do Resovii stopniała do jednego „oczka”. W kolejnej akcji Muzaj skutecznie zwieńczył kontratak (19:19). Kiedy nasz atakujący uczynił to w krótkim odstępie czasu po raz drugi, Pomarańczowi wyszli na prowadzenie (21:20). W kluczowym momencie seta nasi siatkarze nie zachowali odpowiedniej koncentracji, a to skutkowało odzyskaniem przewagi przez resoviaków (21:23). Tej nie wypuścili już z rąk i za sprawą naszego błędu w polu serwisowym wygrali tę część meczu do 23.
Podbudowani zwycięstwem w trzecim secie rzeszowianie lepiej weszli też w czwartego seta (3:1). Z dobrej strony pokazywał się Lemański. Od stanu 7:4 dla resoviaków nasz zespół zdołał doprowadzić do wyrównania, a następnie wyszedł na prowadzenie (8:7). Stało się tak przy zagrywce Lukasa Kampy i dzięki skuteczności Muzaja, który w tym czasie przedkładał spryt ponad siłę (8:7). Kolejny fragment seta to regularna wymiana ciosów z obu stron. Dopiero blok Grzegorza Kosoka na Ivoviciu pozwolił naszemu zespołowi zyskać dwupunktową przewagę (14:12). Za chwilę Thibault Rossard posłał na naszą stronę asa i z tej przewagi nie zostało nic. Pomarańczowych to nie zdeprymowało. Za moment na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 17:14, a spora w tym zasługa Touzinsky’ego oraz Muzaja. Trener Kowal wziął czas, a po nim wicemistrzowie Polski zabrali się do odrabiania strat (17:16). Wówczas dał o sobie znać lekko „schowany” w tym secie Oliva (19:16). Ku naszej uciesze w następnej akcji Rossard przestrzelił w ataku, ale po wideo weryfikacji punkt przyznany został gościom. Dwie kolejne akcje Olivy dały jastrzębianom prowadzenie 22:19. As Olivy, po którym piłka otarła się dosłownie o włosy Damiana Wojtaszka, oznaczał wynik 23:20. Pierwszego meczbola zyskaliśmy przy stanie 24:20. I za sprawą ataku z piłki przechodzącej Touzinsky’ego od razu wykorzystaliśmy swoją szansę i wygraliśmy seta oraz cały mecz 3:1. Brawo, zespół! Brawo, sztab!
Dla jednego z naszych zawodników radość w tym dniu była podwójna. Kilka godzin przed meczem naszemu środkowemu Damianowi Boruchowi urodził się syn. Szczęśliwemu tacie serdecznie gratulujemy!
MVP: Salvador Oliva.
Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:17, 25:21, 23:25, 25:20)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kosok, Boruch, Touzinsky, Kampa, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Sobala, De Rocco, Ernastowicz.
Asseco Resovia Rzeszów: Nowakowski, Lemański, Perrin, Ivović, Rossard, Drzyzga, Wojtaszek (libero) oraz Schoeps, Winters, Tichacek, Dryja.