Rozmowa z Grzegorzem Kosokiem
To powrót tego utytułowanego środkowego bloku do naszego Klubu po rocznej przerwie na występy w Łuczniczce Bydgoszcz. Grzegorz jest wielkokrotnym reprezentantem Polski, olimpijczykiem z Londynu, triumfatorem Ligi Światowej. Zapraszamy na wywiad z Grzegorzem Kosokiem.
Pomimo tego, że oficjalnie przygotowania do sezonu rozpoczynają się 2 sierpnia, Ty już bierzesz udział w zajęciach zespołu. Aż tak bardzo stęskniłeś się za Jastrzębskim Węglem?
– Tak! Stęskniłem się za sportem, za treningami. Miałem od tego dość długą przerwę. Co prawda ćwiczyłem sam na siłowni, ale nie miałem styczności z siatkówką, więc razem z kolegami, którzy już są na miejscu, zacząłem treningi wcześniej. Możemy się powoli wdrażać, a pełną parą ruszymy drugiego sierpnia.
Ze znajomych „twarzy” pozostał w drużynie jedynie Jakub Popiwczak oraz członkowie sztabu szkoleniowego. Jak się odnajdujesz w nowych realiach klubowych?
– Bardzo dobrze. Cieszy mnie, że jest tutaj Kuba Popiwczak – młody, zdolny libero, na którego klub mocno postawił. Myślę, że to jest przyszłość polskiej siatkówki na tej pozycji, ale na pewno czeka go jeszcze wiele pracy. Jest jednak w „dobrych rękach”, trenuje pod okiem świetnych fachowców, więc przyszłość powinna należeć do niego. A co do reszty chłopaków, to jak to w sporcie bywa, wystarczą trzy-cztery dni i już się wszyscy znamy. Wojtka Sobalę znałem z widzenia, każdy z nas coś tam o sobie wie. „Wejście” do zespołu nie stanowiło dla mnie problemu, wszyscy przyjęli mnie bardzo miło.
„Akumulatory” naładowane po urlopie?
– Dokładnie tak. Wraz z żoną i córeczką udaliśmy się na przyjemnie wczasy. Najpierw byliśmy w różnych zakątkach Polski, a następnie na Teneryfie. Odpocząłem w stu procentach. Teraz trzeba wziąć się za porządny trening, żeby forma sportowa przyszła w odpowiednim momencie.
Ostatni sezon spędziłeś w Bydgoszczy? Co zdecydowało o Twoim powrocie na Śląsk, z którego pochodzisz. Miałeś już dosyć tułaczki po kraju?
– Na pewno każdy z nas chce się „zaczepić” gdzieś na dłużej, aniżeli rok. Nie ukrywam, że ciągła zmiana miejsca zamieszkania jest męcząca. Chciałbym na Śląsku zostać dłużej. Jestem stąd, dobrze się tutaj czuję. Tym bardziej cieszę się, że mogę mieszkać w swoim domu i grać w Jastrzębiu-Zdroju. Kontrakt podpisałem na rok, ale mam nadzieję, że będzie mi dane pograć w Jastrzębskim Węglu dłużej.
Wkrótce Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Trzy ostatnie imprezy tej rangi kończyły się dla naszej reprezentacji siatkarskiej na tym samym etapie. Zarówno w Atenach w 2004 roku, w Pekinie w 2008 roku, jak i w Londynie w 2012 roku żegnaliśmy się z turniejem olimpijskim zaraz po fazie grupowej.
– Moim zdaniem wszystko zależeć będzie od dyspozycji w danym dniu. My jechaliśmy do Londynu w superformie, po zdobyciu Ligi Światowej. Ja osobiście w przedolimpijskich sparingach czułem się bardzo dobrze. Na miejscu jednak widać było, że forma troszeczkę spadła. Może nastąpił przesyt treningami…Tak naprawdę trafiliśmy na jeden dzień, gdzie zagraliśmy słabo i nasza przygoda się zakończyła. Wierzę w to, że tym razem na ćwierćfinale się nie skończy. Że nasza reprezentacja wróci z medalem, bo na pewno ją na to stać. Trzymam kciuki!
Rozmawiał Marcin Fejkiel